Po raz kolejny zabrakło krzeseł, mimo dodatkowo przyniesionych… Spotkanie z p. Danutą Hein, z jej piękną, acz niełatwą poezją oraz z piosenkami Kabaretu Starszych Panów było sukcesem – a takie słowa … spotkanie …lekcja nr 12 ..była superowa! atmosfera rewelacyjna !!!! Gratulacje i PODZIĘKOWANIA! … dają wiarę, że to co robię ma sens i siłę, aby działać dalej.
Trzy wiersze p. Hain – tak na zachętę, aby szukać gdzieś dalej i czytać poezję…
BOGINI
za grzechy cierpiała bólem głowy
zawsze w tej samej sukience
podlewała kwiatki na balkonie
niebo leciało jej na stopy
zamykała drzwi na łańcuch
zawsze w tej samej sukience
gdy słowa odmawiały posłuszeństwa
ciało było obok
i świt tak śmiesznie
marszczył się pod biustem
szukała boga do pary
Jeden taki
postanowił rozparcelować się między jej udami
to miała być tylko dzierżawa chwilowa, politeizm jest sprawą opłacalną
ona uwierzyła w miłość wieczną i niebieską
maszerowali więc
ranę w ranę
z komórkami laptopami skowytami
no jeszcze kawałek
jeszcze troszeczkę
w któryś wtorek odfrunął jak papugi z rodziny Żako
strzeliła sobie asymetryczną grzywkę
zbierała mądre książki
tuliła w rękach listy
a litery
sypały się
na dywan
DWIE FRIDY
siostro dziękuję Ci za to
że usiłujesz powstrzymać krwawienie
chociaż plamię Ci suknię
że mogę dumnie dowodzić zmyślonymi legionami
i uchodzić za twardego generała
chociaż nie zawsze oddycham
że nie odsuniesz swojego krzesła i nie wyrwiesz mi serca
że dzięki Tobie
nie potykam się o rzeczy małe
próbując przebrnąć przez zaropiałe rafy słów i śmiechu
siostro nie przeklnę Cię
bo jesteś tak bardzo moja
że miejsca brak na jeden obcy oddech
jesteś skanem i tłem moich modlitw
bólem wspomnień tatuowanych czasem
siostro widzę Cię w lustrze
zastygam w syjamskie środy i piątki
i wpycham w miejsce
gdzie rodzi się krzyk
roztrzęsiony skrzep
moich wersów
SZYDEŁKO
wszystko co w twej pamięci
pomarszczone kolana
uśmiechy nie z tej ziemi
kolejki w mięsnym
dziadek demiurg
herbata za herbatą
kalejdoskopowy banita
bywały takie dni w roku czterdziestym trzecim
że chętnie zamieniłby labirynty naczyń krwionośnych
na spokojną korę dębu
zastąpił zapuchnięte helisy DNA
szklistymi tunelami chlorofilu
mieć liście i korę
zastygnąć w bezruchu
nie musieć
nie uciekać
udało się dopiero pół wieku później
poprzez oddział onkologiczny
oraz domową fazę terminalną
babcia miała szydełko
nie wpychała się na pierwszy plan
szkoda bo dzieło byłoby wielkie
dziergając koronki na zapleczu wszystkiego
zapominała swoich kwestii
schizofrenia paranoidalna bądź alzheimer
banalne to i nikogo nie wzrusza
kiedy babcia porzuciła szydełko
na rzecz
sznurkowej drabinki do nieba
roztopiło się światło
oszukane koronki
krzyczały
wniebogłosy
a dziadek
zaszumiał jej lasem
uśmiechnięty